Czy bać się dużego przebiegu w samochodzie?
Odpowiedź na to pytanie brzmi jednoznacznie NIE, ale… pod pewnymi warunkami.
Z racji naszego 21-letniego doświadczenia z samochodami używanymi, postaram się ten temat Państwu szczegółowo rozwinąć.
Co to jest duży przebieg? Jest to pojęcie względne – dla jednego 200 tys. km to dużo – bo jest prywatnym użytkownikiem samochodu, który przejeżdża ok 10-15 tys. km rocznie, a dla innego nie – bo on w firmie tyle pokonuje w trzy lata. Bardziej profesjonalnym pojęciem będzie tu więc przebieg ponadnormatywny.
Obserwując rynek samochodów poflotowych w Polsce i całej UE, normatywny przebieg auta klasy średniej typu kombi (np. Ford Mondeo, VW Passat) to ok. 40-50 tys. km rocznie. Mniejsze samochody przejeżdżają trochę mniej kilometrów a limuzyny klasy wyższej dużo więcej. Więc statystyczne kombi z roku 2012 musi mieć minimum 150 tys. km przebiegu, z reguły jest to nawet więcej.
Czy bać się takiego przebiegu w samochodzie trzy-czteroletnim?
Samochód klasy średniej pokonując 50-60 tys. km rocznie, siłą rzeczy robi to w tzw. „trasie”, nierzadko, szczególnie w krajach starej UE, na autostradach. Kierowca sporadycznie używa sprzęgła i hamulców, prędkość steruje tempomatem, drzwi podczas tych kilkuset kilometrów otwiera może klika razy, tyle samo razy uruchamia rozrusznik, rzadko używa przycisków na pulpicie, a silnik pracuje dłuższy czas w stałej temperaturze w zakresie średnich obrotów.
Następna ważna sprawa – samochód użytkowany w taki sposób jest też w dużo mniejszym stopniu narażony na szkody miejsko-parkingowe, ponieważ na autostradach do takich nie dochodzi. Jeżeli już dojdzie do kolizji, to zazwyczaj z racji prędkości i jest to szkoda całkowita, więc samochód po niej przestaje istnieć…
Taki sam pojazd nawet z mniejszym przebiegiem, ale używany głównie w mieście, jest definitywnie bardziej zużyty mechanicznie i wizualnie. Powoduje to specyfika jazdy – ciągłe zatrzymywanie i ruszanie, częsty rozruch wystudzonego silnika, nieustanne otwieranie/zamykanie drzwi, wycieranie kierownicy podczas manewrów przy małej prędkości, uszkodzenia i otarcia parkingowe, oberwane zderzaki podczas parkowania przodem do krawężnika itp.itd..
Po trzech latach użytkowania dwa identyczne egzemplarze z historiami opisanymi powyżej, wyglądają zupełnie inaczej. Ten pierwszy z ponadnormatywnym przebiegiem, ma piękne i czyste wnętrze, karoserię zadbaną i nierzadko z oryginalną powłoką lakierniczą a stan mechaniczny nie budzi żadnych zastrzeżeń. Drugi egzemplarz – z mniejszym przebiegiem, przykładowo 90 tys. km, przedstawia się trochę inaczej. Owszem, jego karoseria też jest w dobrym stanie, ale dlatego, że została polakierowana ponownie z powodu licznych zadrapań i wgnieceń (przy bliższych oględzinach może się nawet okazać, że nie zostało to wykonane starannie i estetycznie). Wnętrze jest nieświeże, stan kierownicy wcale nie wskazuje na przebieg z licznika, elementy plastikowe mają drobne rysy i przetarcia. Mechanicznie – sprzęgło „szarpie” przy ruszaniu, a felgi są porysowane od spotkań z krawężnikami.
Ważną sprawą, o której chcielibyśmy także tu wspomnieć jest różnica w serwisowaniu takich pojazdów. Dzisiejsze samochody coraz częściej mają przewidziane interwały olejowe w systemie „long-life”, co przy małych przebiegach skutkuje wizytą w serwisie raz na dwa lata. To bardzo dużo czasu, nieraz już za późno na usunięcie drobnych usterek, które przez dwa lata przekształcają się w kosztowną wymianę całych podzespołów, ponieważ samochód w ostatnim okresie przed serwisem, jeździł na starym zużytym oleju. W sytuacji gdy samochód pokonuje więcej kilometrów rocznie, w serwisie zjawia się częściej, nawet kilka razy w roku – jest na bieżąco sprawdzany i usprawniany, a jego silnik pracuje na czystym i świeżym oleju. Taki pojazd często jest mechanicznie mniej zużyty niż wskazywałby stan licznika.
Ponadto w większości przypadków w samochodach z przebiegiem powyżej 150 tys. km mamy już za sobą wymiany podzespołów (typu sprzęgło, rozrząd, hamulce, elementy zawieszenia), wykonane przez poprzedniego firmowego właściciela, który chętniej nie pozwala sobie na zaniedbania serwisowe. Dokładnie udokumentowana historia przeglądów i napraw, ułatwia ocenę poziomu niezawodności samochodu. Jeśli w aucie z ponadnormatywnym przebiegiem niedawno wymienione zostały niektóre kluczowe podzespoły, to z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że wytrzymają one dłużej, niż te znajdujące się od nowości w pojeździe legitymującym się mniejszą liczbą przejechanych kilometrów.
Zadbane auto, prawidłowo eksploatowane i naprawiane, nawet z dużym przebiegiem, może być w dużo lepszej kondycji od tego, które przejechało znacznie mniej kilometrów, ale było traktowane po macoszemu i obsługiwane byle jak.
Oczywiście, powyższy wywód ma zastosowanie głównie do samochodów młodych, użytkowanych we flotach firmowych i ma na celu wykazanie, że sam przebieg nie może być jedynym kryterium przy zakupie. Nie należy od razu skreślać samochodu z przebiegiem ponadnormatywnym z kręgu naszych zainteresowań. Samochody należy sprawdzać, porównywać i dopiero na tej podstawie wyciągać wnioski.
Nie sposób tutaj pominąć także aspektu finansowego – samochody z przebiegami poniżej normatywnego, są oferowane do sprzedaży w dużo wyższych cenach niż odpowiedniki z przebiegiem ponadnormatywnym. Rozbieżności cenowe często są nieuzasadnione, a biorą się z podejścia „tabelkowo- zerojedynkowego”, bez wchodzenia w szczegóły i indywidualnej oceny każdego egzemplarza samochodu.
Reasumując – pojazd poflotowy z rynku zachodniego z większym przebiegiem, może się okazać bardzo atrakcyjną propozycją na polskim rynku, dysponującym przecież znacznie mniej zasobnym portfelem.